Mój Ateński Maraton:)
15 listopada, 2020W tym roku facebook przypomniał mi moją ateńską przygodę życia więc pozwolę sobie zacytować moje zeszłoroczne sprawozdanie z tego wyjątkowego maratonu:
‘Dzień dobry:)Kalimera/Kalispera
Maratońskie emocje już trochę opadły, ale na pewno na długo z nami pozostaną. The Authentic Athens Marathon przeszedł dla mnie do historii jako najbardziej górzysty maraton asfaltowy:)). Nie było to zaskoczeniem ponieważ wiedzieliśmy na co się piszemy, jednak w praktyce 32 km pod górę było nie lada wyzwaniem. Pogoda była dla nas dość łaskawa pomimo wysokiej temperatury doświadczyliśmy deszczu , ciepła i nawet sporego chłodu-to chyba zależało na jakiej górce obecnie znajdowaliśmy się. Była to nieprawdopodobna przygoda, która zaczęła się już dzień wcześniej. Mieszkaliśmy w dzielnicy Ghazi, która jak się okazało była mega imprezową miejscówką, szczególnie w sobotnią noc. Mieliśmy wrażenie, że śpimy w drzwiach niezłej imprezowni:)). O 5.45 rano z oczami jak ping pongi przybyliśmy metrem pod Parlament skąd zabrały nas autobusy do Maratonu. Nawiasem mówiąc ruch w metrze i na ulicach był taki jak w dzień w Warszawie co było dla nas ogromnym zaskoczeniem.
Na miejscu spotkaliśmy wielu rodaków, którzy radośnie się pozdrawiali. Tuż przed startem z uniesionymi rękami złożyliśmy uroczysta przysięgę o uczciwej walce i zdrowej rywalizacji zgodnie z ideałami Filipidesa, który złożył największą ofiarę na tej trasie, czyli swoje życie. Prawdopodobnie było to jego ostatnie 40 kilometrów przed śmiercią, które poprzedziły według legendy wcześniejsze biegi do Sparty, gdzie prosił o wsparcie, z powrotem do Aten, do Maratonu (pewnie jeszcze bił się po drodze z Persami bo przecież był żołnierzem) i na koniec znowu do Aten.
Trasa choć trudna i górzysta okraszona była kibicami, którzy w fantastyczny sposób nas pozdrawiali. Nigdy nigdzie wcześniej, na żadnym biegu nie było tylu kibiców. Dzieci podawały nam gałązki oliwne, wodę, wystawiały raczki, aby przybić piątki i stały tam zapewne kilka godzin bo limit czasu na maratonie było 8 godzin!. Z utęsknieniem oczekiwałam 32km bo tam miała rozpocząć się trasa juz tylko w dół:)) Nie miałam planu na życiówkę więc spokojnym truchtem pokonywałam kilometry. Porozmawiałam sobie z chłopakami z Gliwic, Szczecina, pomogłam pewnemu belgowi przejść kilkaset metrów bo go straszne skurcze złapały-biedny przyznał się, że nie zdawał sobie sprawy, że jest to tak trudny maraton:)) Sprawdziłam czy dotarł do mety-dotarł z czasem 4:51h. Bieg przez Ateny był niesamowicie emocjonujący i wyciskający łzy z oczu. Atmosfera dosłownie zapierała dech w piersi. Jaka była mogliście zobaczyć na mojej relacji, trochę nieudolnie nagranej.
W Atenach spotkaliśmy ludzi z całego świata, wesołych radosnych, pozdrawiających się. Gospodarze przyjęli nas ciepło i serdecznie chociaż w ich mieście bardzo dobrze widać z jakimi problemami gospodarczymi przyszło im się zmagać i jaka cenę zapłacili za styl życia jaki prowadzili.
Ateny są pięknym miastem, kolebką cywilizacji, kultury i demokracji. Z radością (i bólem nóg:)) zwiedziliśmy Bibliotekę Hadriana, Akropol, wzgórza Akropolu, przechadzaliśmy się po Ogrodach Królewskich, wdrapaliśmy się na Górę Lycabettus, skąd rozpościerała przepiękna panorama Aten oraz zajrzeliśmy na ateńskie plaże.
4 dni to za mało aby zobaczyć więcej, ale wystarczajaco aby przejść i przebiec w sumie prawie 95 km i spalic 12000 kalorii :))
Serdecznie dziękuję wszystkim naszym współtowarzyszom za rewelacyjny wyjazd, fantastyczne towarzystwo, nocne pogaduchy przy winie, całodzienne włóczenie się po Atenach i bardzo fajną i koleżeńską atmosferę. Naszym kolejnym maratońskim azymutem jest Praga, do której już zakupiliśmy pakiety .
Czołem biegacze, odpoczywajcie, regenerujcie się i planujcie kolejne wyjazdy. Do zobaczenia gdzieś znowu na trasie:)’
Pisząc te słowa jeszcze nie wiedziałam, że w 2020 roku nie przebiegnę żadnego maratonu ani innego biegu:(. Jednak mimo wszystko jestem dobrej myśli, że wkrótce wszystko wróci do normalności i znowu będziemy ze łzami w oczach, cudowną adrenaliną i radością przekraczać metę kolejnej przygody biegowej:)
Sylwia